czwartek, 24 października 2013

NA zgodę


 Zgadzacie się?  radość brzmiała w głosie władcy. — Nie spieszmy się — ostudził go Cormac. 

Najpierw się dogadajmy. Zadanie nie jest łatwe: szukać mamy dziewczyny, a wiemy o niej tylko tyle, że została porwana. ° Co będzie, gdy wrócimy z niczym? — I -tak was nagrodzę. Złota mam dosyć... gdybym tylko mógł zamienić je na wojowników! Ale przykład Vorotigerna jest dostateczną przestrogą. Jeśli przywieziemy ci ją, żywą czy martwą, dasz nam sto funtów cźystego złota i po dziesięć za każdego człowieka, którego stracimy. Jeśli zaś nie odnajdziemy jej, wtedy zadowoli-my się tylko nawiązką za każdego zabitego. Nie jesteśmy trzęsącymi się nad pieniędzmi Sasami. Pozwolisz nam też naprawić łódź w jednej z zatok, a również dostarczysz nam wszystkiego, co do naprawy niezbędne i uzupełnisz nasze zapasy. Zgadzasz się? — Macie moje słowo i moją rękę. Cormac poczuł nerwowy uścisk długich palców Gerintha.  Kiedy odpłyniecie? Gdy tylko wrócimy do zatoki. — Będę wam towarzyszył — odezwał się znienacka Conal. — Zresztą, jest jeszcze któś, kto chce się z wami zabrać.


 Gwizdnął i omal nie stracił głowy. Dźwięk ten zbyt przypo-minał sygnał do ataku i piraci nie mogli nań nie zareagować. Wnet uspokoili się, gdyż od strony lasu nadchodził samotny człowiek. — To jest Marcus, ze szlachetnego brytyjskiego domu — po-wiedział Conal. — Jeśli nie macie nic przeciwko jego obecności, będzie nam towarzyszył. Młodzieniec bez wątpienia był przystojny. Smagła twarz i czarne włosy wskazywały, że jego ród pochodzi z Południa. Był uzbrojony, nosił-kolczugę i hełm legionisty. — Modliłem się, byście pozwolili mi towarzyszyć. Wojna nie jest dla mnie nowością, a bezczynne oczekiwanie na wieści byłoby gorsze niż śmierć. — Chodź, jeśli chcesz — powiedział Wiking. — Zanosi się na to, że będziemy potrzebować wszystkich mieczy, jakie tylko się